sobota, 13 października 2007

długa droga do 'domu'.....

Wybrałam się pieszo, szłam sobie jakby nigdy nic....
Było pięknie, słońce zachodziło....
Jakiś frajer oferował mi sam z siebie "podwózkę", ale rzekłam "grazie", gdyż:
-było już bardziej bliżej niż dalej
-to był Włoch, a ja Włochów już nie lubię.... tak tak...
-był w RÓŻOWYM polo!!!
-nie miał mini coopera
-bo to nie wypada takiej grzecznej dziewczynce
Certaldo wita

la dolce vita


Piazza di Boccaccio

cmentarz tutejszy



chałwa od Mamusi na wzmocnienie


Certaldo już za mną


najgorszy odcinek drogi... chciałabym zaznaczyc że to pod górkę


te dźwigi po lewej to juz blisko celu...

się pali...

jeszcze ide...

za sprawą właśnie takiego pobocza bywa dośc niebezpiecznie...




doszłam jednak


1 komentarz:

estera pisze...

Boluś ja też bym chciał sobie tak pospacerować, ale tu mam tylko śmierdzący dymem i piwskiem Posssnań...
dla odchamienia wybieramy się dzisiaj z Aneczką do parku...
tęsknię! ;*
m