Och ta Florencja... Dzień w niej zawsze jest za krótki. Turystów coraz mniej, więc coraz bardziej ją lubię. Nawet w myślach przestałam już narzekac na Japończyków bo i oni się mogą do czegoś przydac. Praktycznie docieram już wszędzie bez mapy, zresztą miejscowi przechodnie sami z siebie pytają się czy mogliby pomóc...
Złoża sztuki w tym mieście mnie po prostu obezwładniają. To takie nieziemski uczucie zobaczyc coś co znałam z czarno-białych zdjęc, morderczo zapamiętywanych na maturę z historii sztuki. Teraz jestem tutaj i mam to tylko dla siebie...
ecco e mio biglietto - wyjeżdżam 18grudnia o 15.15... tralala
a to kolekcja ptaków w Muzeum Bargello - największej w Florencji kolekcki rzeźb takich mistrzów jak Donatello (och te Dawidy...), Michała Anioła, Luci della Robbia, Giambologny.....
nielegalne zdjęcie Merkrego i Bachusa by Giiambologna - nie mogłam się powstrzymac...
zdjęcie wykonane fachową, bo japońską ręką... tak tak - przemogłam się - im to naprawdę sprawia radośc
a w piwnicy przy sklepiku z pamiątkami przez nikogo nie zauważony grób Filippa Bruneleschiego - strano
brakuje mi już słów żeby opisac to dzieło - nie wiem czy cokolwiek będzie mnie w stanie zachwycic tak jak ta Maria Magdalena... pomyślec, że to tylko kawał drewna
Habbakuk Donatella - rzeźba na którą zawsze patrzyłam z sentymentem, nawet nie znając jej "żywego" oblicza
Cantoria - Luca della Robbia
druga Cantoria, ale już mniej okazała - Donatella
oryginalne reliefy do Rajskich Drzwi
i wnętrze
...a w środku wnętrze by Bruneleschi z dziełami Donatella, Michała Anioła, Filippa Lippiego, Fiorentino Rosso....
zdjęcie krzywe bo zrobione cichcem z torebki - kwadraciki dzięki którym zapamiętałam San Lorenzo na maturkę z historii sztuki
najbardziej znana częśc kościoła - Stara Zakrystia
moją ulubioną milkę con riso... jami
w podziemiach
oto i znów na drorcu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz